booked.net


banner nowy wersja 2

23 stycznia: Święta Marianna Cope, Dziewica

1838–1918 Patron trędowatych, wyrzutków, chorych na HIV/AIDS, Hawaje Kanonizowany 21 października 2012 r. przez papieża Benedykta XVI.

Jestem głodny pracy i całym sercem pragnę znaleźć się w gronie wybrańców, których przywilejem będzie poświęcenie się dla zbawienia dusz biednych Wyspiarzy…. Nie boję się żadnej choroby, dlatego też największą radością byłaby dla mnie służba opuszczonym „trędowatym”.
List Matki Marianne Cope

Urodzona w Niemczech Barbara Koob została przywieziona do Stanów Zjednoczonych przez rodziców przed ukończeniem pierwszego roku życia. Rodzina imigrantów osiedliła się w Utica w stanie Nowy Jork i dołączyła do parafii św. Józefa, gdzie Barbara uczęszczała później do szkoły podstawowej. Po ukończeniu szkoły podstawowej Barbara rozpoczęła pracę w fabryce tekstyliów, aby wesprzeć rodzinę po tym, jak jej ojciec zachorował i nie mógł pracować. Pomimo pragnienia wstąpienia do życia zakonnego, Barbara przez następne dziewięć lat nadal wspierała finansowo swoją rodzinę.

W 1862 roku, w wieku dwudziestu czterech lat, Barbara ostatecznie zrealizowała swoje pragnienie życia zakonnego wstępując do Zgromadzenia Sióstr św. Franciszek w Syracuse w stanie Nowy Jork. Po przyjęciu habitu zakonnego przyjęła imię Siostra Marianna. Przez następne dwadzieścia jeden lat była nauczycielką, dyrektorką, matką przełożoną, przełożoną prowincjalną, założycielką szpitala i administratorką. Była pionierką, która specjalizowała się w opiece nad wyrzutkami społeczeństwa z miłością i uczuciem. Chociaż spowodowało to, że niektórzy patrzyli na nią z pogardą, troska Barbary o wyrzutków społeczeństwa zdobyła także wiele miłości i podziwu niemieckojęzycznych katolików w centrum Nowego Jorku.

W 1883 roku, będąc już Matką Prowincjalną swojego zakonu, życie Matki Marianny zmieniło się na zawsze. Otrzymała prośbę od rządu Hawajów, w którym poprosił ją o wysłanie sióstr do opieki nad osobami cierpiącymi na straszliwą chorobę, jaką jest trąd. Z radością i entuzjazmem, jaki zachwyciłby św. Franciszka, założyciela jej zakonu, odpowiedziała: „Tak!” „Jestem głodna pracy…” Jej serce przepełniło pragnienie, gdy zobaczyła wielki przywilej opuszczenia domu i rodziny, aby zaopiekować się tymi biednymi duszami, które tak bardzo cierpiały. W tym czasie ponad pięćdziesiąt zakonów odrzuciło już tę samą prośbę w obawie, że ich członkowie zarażą się tą chorobą. Matka Marianna odpowiedziała pośpiesznie, udając się sama z sześcioma siostrami. Choć wtedy nie zdawała sobie z tego sprawy, nigdy nie wróciła do Nowego Jorku. Zamiast tego spędziła następne trzydzieści pięć lat, korzystając z wielkiego przywileju opieki nad ciałami, umysłami i duszami cennych wyrzutków Boga cierpiących na chorobę Hansena (trąd).

Po przybyciu na Hawaje Matka Marianna i jej siostry od razu zabrały się do pracy, współpracując z Kościołem i rządem, aby polepszyć życie tych biednych Bożych. Matka Marianna i jej siostry pomagały chorym na trąd, pomimo ich śmiertelnego stanu, prowadzić godne życie – ucząc je, bawiąc się z nimi, modląc się z nimi i troszcząc się o ich potrzeby fizyczne. Umiejętności administracyjne matki Marianny bardzo się przydały, gdy wezwano ją do otwarcia nowych domów, założenia rezydencji i szkoły dla dzieci chorych na trąd, skorygowania nadużyć rządu wobec jej biednych i w razie potrzeby konsolidacji placówek.

W 1884 roku Matka Marianna poznała przyszłego świętego Damiena de Veuster, który poświęcił swoje życie opiece nad chorymi na trąd na odizolowanej wyspie Molokai. Dwa lata po ich spotkaniu ojciec Damien sam zachorował na trąd. W 1888 roku matka Marianna udała się do Molokai, aby zaopiekować się nim przez ostatni rok jego życia, ponieważ on także był teraz wyrzutkiem. Obiecała kontynuować jego dobrą pracę, a wraz z jego śmiercią przejęła założony przez niego dom dla chłopców.

Przez kolejne dwadzieścia siedem lat po śmierci ojca Damiana matka Marianna opiekowała się wyrzutkami i ich rodzinami. Często powtarzała swoim siostrom, że ich obowiązkiem i przywilejem jest „uczynić życie tak przyjemnym i wygodnym, jak to tylko możliwe, tym z naszych bliźnich, których Bóg wybrał, aby cierpieli na tę straszną chorobę…” Matka Marianna zmarła z przyczyn naturalnych w szpitalu osiemdziesięciolatka, która sama nigdy nie zachorowała.

Dwa dni po jej śmierci jedna z gazet w Honolulu napisała: „Na całych wyspach czczona jest pamięć o matce Mariannie, szczególnie wśród Hawajczyków, dla których okazała ona tak męczeńskie oddanie… dobre zdolności wykonawcze. Zaimponowała wszystkim jako prawdziwa „matka” dla tych, którzy tak bardzo potrzebowali „matki”.

Oddając cześć Świętej Mariannie Cope, rozważ jakość swojego uczucia i szczerą troskę o „wyrzutków” społeczeństwa. Alkoholik, narkoman, przestępca, zubożały, cudzoziemiec i grzesznik – wszyscy są obrazami Jezusa czekającego na twoją miłość. Pozwólcie, aby ta święta kobieta zainspirowała Was, abyście zawsze postrzegali kochanie najbardziej potrzebujących jako przywilej.

Święta Marianno, byłaś męczennicą w duchu, oddając życie za tych, którzy potrzebowali Twojej miłości i uczucia. Przyjęłaś wyrzutka całym sercem z radością i wdzięcznością. Proszę, módlcie się za mnie, abym także mógł odszukać wyrzutków w naszym świecie i pomóc im poznać miłość i miłosierdzie naszego chwalebnego Boga. Święta Marianno, módl się za mną. Jezu ufam Tobie.
Ostatnio dodane